poniedziałek, 1 lutego 2010

nowa seria - impresje i foty z Indii. Pustynia Thar.

ponieważ nie miałam okazji publikować fotografii z podróży do Indii (2006), przeznaczam część tego bloga na tę przyjemność. w końcu tam byłam ;)

dziś PUSTYNIA THAR
na granicy Indii i Pakistanu rozpościera się wielka beżowa plama, która moknie dwa razy w roku. jest to Pustynia Thar. aby na nią dotrzeć, trzeba wbić się jak igła głęboko w ciało Rajasthanu. na obiad dostaje się burzę piaskową, a na deser piękny widok zza okna pociągu, jadącego do piaszczystego serca królestwa radżów.na trasie Delhi-Jaisalmer robi się luźniej tuż po tym, jak za oknem robi się pusto. wita nas pustynia Thar. Hindusi przysypiają, zasłaniając oczy i nozdrza od powietrza pełnego piachu.
po wbiciu igły w sypką beżową skórę, można już wysysać piękne widoki i kołysać biodrami w rytmie wielbłądzich kroków. tych, którzy już utopili się w utopii swoich wyobrażeń napomnę tylko, by wzięli okulary przeciwsłoneczne, dobrą czapkę/chustę i mocny krem do opalania - nie ze względu na stylowy image, tylko z racji ryzyka poważnego poparzenia słonecznego ;). ah, no i Lariam ;).
witaj pustynio, witaj zwierzaku! gdy pisałam z Indii na ziemnym blogu wspomniałam o tym, że każde zwierzę jest inne. nie ma czegoś takiego jak szara masa wielbłądów, tak jak nie ma prawdziwego szarego tłumu ludzi. każde uszy to odrębny umysł, odrębna osobowość.
za każdą parą uszu stoi para oczu i dwie półkule mózgu. to są osobowości!wielbłądzie szyje przypominają peryskopy.. nurkujemy w piaszczysty ocean głębiej i głębiej, bez końca, bez dna, linia horyzontu wyznacza tylko odległość do kolejnej wydmy.
piękna sprawa :)
w końcu docieramy do wioski, powolnym krokiem, mijając wiele potrafiących się schować przed oczami szczegółów. na przykład: po co układane są kręgi z białych kamieni na piasku? odpowiedź: by przywołać deszcz. został on skutecznie przywołany i bóg deszczu był prawdziwie szczodry, zalewając nas dwa razy. tym samym wyrobił swą roczną normę hojności. po wodzie z nieba zostały na pustyni wyżłobione ślady.
w końcu dotarliśmy zmoczeni i niezapowiedziani do wioski. niespodziewany punkt podróży - takie przygody lubimy najbardziej. tubylcy nie odstawieni jak na wystawie sklepowej, lecz zwykli, przyjaźni, ludzcy. obserwujący lecz skorzy do kontaktu. prawdziwa wioska na Pustynii Thar.
monotonna kolorystyka dużej powierzchni sprzyja ludzkiej wyobraźni, niczym efekt deprywacji sensorycznej. możliwe że właśnie z tego powodu ludzie pustynii tworzą jaskrawo kolorowe pledy.
i robią czaj słodszy nawet od tego z centralnej części Indii
nawet robaki są tu jarząco iskrzące się kolorem!
zdarzyło nam się zanocować bezpośrednio na piaszczystym łonie sypkiej przestrzeni, przy pełni Księżyca, który obserwował całą noc by żaden skorpion nie wszedł nam pod poduszkę.
wschód Słońca przywitał wszystkich bladoniebieską poświatą szybko nabierającą siły, przemieniającą się w ognistą kulę, wyrastającą z Ducha Pustynii.
tak to jest, właśnie tak
czy tęsknię? ten wyjazd był jednym z cięższych fizycznie ze względu na udar słoneczny i wykańczającą biegunkę. ale tęsknię, bo usłyszałam na pustynii parę pieśni, które wciąż obijają się echem we wnętrzu czaszki. ( huevos, jeśli na prawdę tam zmierzasz, przywieź mi ich parę, bo czuję pragnienie i nie mogę go zaspokoić. masz dyktafon? )

ta notka zapoczątkowała serię krótkich impresji, opartych na tym co zostało w mojej głowie z podróży z roku 2006. to była pierwsza, Azja pd-wsch druga w tym samym kierunku, ino ciut dalej. ponieważ zdjęcia zostały takie, jakie je zrobiłam, na nich opieram cały projekt notek o Indiach. nie będą chronologiczne, raczej oparte na chwilowych porywach i sympatiach względem konkretnych obszarów które odwiedziliśmy. tak.

podoba się? :)

12 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ciekawie tam bylo :) Choc wspolczuje Ci tych rewolucji zoladkowych.
To byla jedna z tych wypraw w ktorej udalo sie nie ogladac zoo dla turystow tylko przypadkiem skoczyc do domow ludzi pustyni.

Ja tam w trakcier tej wyprawy tez prawie zszedlem. Slonce gdy tylko wyszlo z zza chmur uderzalo mlotem...

Maciek

Unknown pisze...

... popatrzeć, posłuchać i przeżyć :)
jeśli nawet ceną jest lariam i młotem uderzające słońce
pozostają niesamowite wspomnienia

chętnie poczytam o Twoich Olga :)

Edi

Anonimowy pisze...

ojej :)
stacja znowu nadaje :-D
Hurrraaaa!

kozica! pisze...

Maciek --> wiem że prawie zszedłeś, w końcu kupiłam Ci ten pomarańczowy materiał na turban, pamiętasz? ;)

Edi --> :) czytaj moja droga, czytaj! ;) będzie więcej..

Anonim --> podpisuj że się jak się tak cieszysz ;) będę wiedziała komu notki dedykować ;)

Anonimowy pisze...

w sumie, jak się dobrze zastanowisz, to nie będziesz miała żadnych wątpliwości :-D

kozica! pisze...

ja i tak za dużo myślę

:D

Anonimowy pisze...

no to poczuj tę wibrację :)

kozica! pisze...

Tomek???!!

kozica! pisze...

:)

Leonard pisze...

@Olga


miodzio zdjęcia !!!

Jesteś znów inspirująca ;-)

Anonimowy pisze...

Olu:)
kilka moich wniosków.
. po raz pierwszy spojrzałam tylko na zdjęcia, lotem błyskawicy, i nastrojona wielka bielą zimy, pomyślałam;
no nie, znowu mono, tym razem beż,i się wylogowałam.
. a teraz, ze świezą głową (godz 6:27:), podeszłam całościowo, czyli
czytam, podziwiam tekst, wyobrażam sobie sytuacje, zdjecia mi...nie przeszkadzają,a przeciwnie! są stonowane i bardzo wrażliwie ilustrujące opis.
Pisz, bo nieźle Ci to idzie:)
Dzieki, i sorki za wczesniejsze chdzenie na skróty.
iwakoz

Peter Gadabout pisze...

Hej! Bardzo fajne foty... Zazdraszczam:) Pozdrawiam Peter