wtorek, 8 września 2009

Wietnam, Sajgon art gallery

zbliża się jesień, wyraźnie czuję jej zapach. to przywiewa refleksje i wspomnienia pachnące dymem kadzideł i zupami ulicznymi.. szczególnie dlatego, że niedługo jest rocznica naszego wylotu do BKK. w związku z tym poszłam za impulsem i przekopałam fotografie, by znaleźć tę jedną, o której myślałam najwięcej przez ostatni miesiąc..
od długiego już czasu noszę się z postanowieniem oprawienia obrazu, który kupiłam w HCMC, czyli Sajgonie. brak pracy koreluje z brakiem kasy, więc na razie wstrzymuję oprawianie. NINIEJSZYM..

(( SZUKAM PRACY ))

zainspirowana blogiem pasikonika podróżnika, postanowiłam na powrót ożywić ten blog, bo kocham to miejsce i kocham podróż, którą odbyłam. jej ślad pozostaje niezatarty i żywy, tak, że nie jest tylko śladem, a kontynuacją Drogi.

wracając do tematu obrazu - jest to reprodukcja dzieła pewnego Chińczyka, poczyniona przez pewnego Wietnamczyka. przedstawia młodą dziewczynę, haftującą z uwagą, siedzącą w miękkiej poświacie firany. obecnie obraz ten znajduje się jakieś 5 metrów ode mnie, zwinięty w rulon i bezpiecznie zapakowany w tubę. zdjęcie robiłam jednak jeszcze w Sajgonie, tuż przed zakupem. w tle można się dopatrzeć reprodukcji Klimta.
przy jednej z wielu wyglądających podobnie ulic w centrum Sajgonu, mieszczą się galerie obrazów. w przeważającej większości są to reprodukcje dzieł znanych malarzy europejskich i grafików amerykańskich. takie miejsce to jednocześnie coś w rodzaju artystycznego zakładu produkcyjnego:
zdolni jak nie wiem co Wietnamczycy siedzą i malują obrazy, wzorując się na obrazkach wielkości pocztówki. wyższa szkoła jazdy! szczególnie w przypadku tego obrazu!! zamalowanie płótna zajmuje im, zależnie od wielkości i stopnia trudności, od godziny do dnia. ciekawe jak często wymieniają pędzle!?

koszta są niewielkie. w zależności od wielkości, płacimy 5-35USD. ogromne płótna to jeszcze trochę więcej dolarów ale pamiętaj - zawsze możesz się targować. bardziej obrotne galerie oferują wysyłkę do domu turysty.

rzadko się zdarza, by ktoś malował tam coś ze swojej własnej głowy. na ten luksus mógł sobie pozwolić jeden z właścicieli galerii, z wykształcenia grafik:
przeważającym motywem, poza wiecznie modnymi reprodukcjami Klimta, Van Gogha, Moneta i plakatów Andy Warhola, jest oczywiście Budda.
jako, że blisko z Sajgonu do granicy z Kambodżą, a turyści chętnie kupują coś, co kojarzy się z Angkorem, na linii produkcyjnej znalazł się też Budda w stylu Bayon:
Wietnamczycy wyczuli, jaki szczególny motyw podoba się niektórym białasom. ten obraz widziałam chyba w sumie w 50 egzemplarzach, we wszystkich galeriach:
fascynuje mnie to, z jaką dokładnością i polotem namalowane są jej siwe włosy.. i jak pełen zapachu zdaje się być dym!

tematem obrazów są też zdjęcia z widokówek

chciałabym pokazać szczególnie te obrazy, które znalazłam w pojedynczych sztukach. tak jak moja wyszywająca wzorki dziewczyna, te obrazy mają w sobie coś szczególnego, co przyciąga uwagę i chwyta lekko za serce. tak niepostrzeżenie i subtelnie, że może być to chyba tylko atmosfera..
suknia i wzory przepiękne.. spojrzenie jak żywe, obok takiego nie przejdziesz przecież obojętnie..
i bardziej portretowe ujęcie, lecz temat wciąż bardzo lokalny..
a oto obraz, który teraz wisi u rodziców Maćka:
dziewczyna spogląda przez uchylone drzwi. są one ciężkie, a ona jest zwiewna. ma niezwykle gładką i jasną cerę. przychodzi mi na myśl scena, gdy młody chłopak widzi swoją narzeczoną. ich losy się zaraz połączą, zostali sobie przeznaczeni, co napisane jest w gwiazdach, a odczytane przez astrologa. niewinne spojrzenie na niewinną dziewczynę, wychylającą się zza ciężkich, ciemnych drzwi swojego rodzinnego domu, który zaraz opuści.

w Polsce jesienna melancholia już rozwiewa mi włosy. zaczyna pachnieć dębowymi liśćmi z podgniłego poszycia.

w Azji dzień i noc przeplatają się jak kolorowe koraliki na buddyjskiej mali.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

kto przesuwa koraliki tego różańca? / T.