środa, 22 lipca 2009

Targowisko pod Stadionem X-lecia - prawie jak Azja

jest antidotum na tęsknotę za Azją! szczęśliwie mieszkamy w Warszawie, która swego czasu przyciągnęła bardzo dużo ludzi z tej części świata. wśród nich dominują liczbą Wietnamczycy. tak jak piszą reporterzy z TVN:
Nikt dokładnie nie wie, ilu Wietnamczyków żyje i pracuje w Polsce. Według spisu ludności Głównego Urzędu Statystycznego w Polsce jest ok. 2 tys. Wietnamczyków. W rzeczywistości może to być nawet 60 tys. osób.
to się da odczuć w tym tłumie i ścisku. gdyby był jeszcze 3 razy większy ale i 3 razy spokojniejszy, to pomyślałabym, że jestem w Azji południowo-wschodniej. widać różnicę:

Tajlandia, Chiang Mai, mury starego miasta
i Polska, Warszawa, Stadion X-lecia
bogactwo targowych stołów i zawartości wieszaków jest czymś, co rzuca się wyraźnie w oczy. z uśmiechem zauważałam też wzory, które "wchodzą na rynek" u nas, a które widziałam parę miesięcy wcześniej tam w okresie ich boomu. można by pomyśleć, że te fotki zostały zrobione w czasie pory deszczowej, przy zachmurzonym niebie Indochin:
brakowało mi tylko jednej rzeczy: kramików z jedzeniem, wszechobecnych na każdym prawdziwym targu azjatyckim (jest ponoć parę barów w sercu tego zagłębia). niestety, "wózkowe" stoiska prawdopodobnie nie przeszłyby kontroli czystości (mimo iż jedzenie przebywa bardzo krótko w takim kramiku, bo szybko się rozchodzi, a wszystko dzięki temu jest świeże i zwykle zdezynfekowane wysoką temperaturą). tu przypominają mi się saturatory warszawskie, które z tego samego powodu nie zostały utrzymane na ulicach. cóż, tam się takimi rzeczami nie przejmują, zamiast tego dodają chilli, imbiru i innej żrącej przyprawy, którą warto zaakceptować w imię dbałości o czystość układu pokarmowego (inaczej zostałby prawdopodobnie w mig zamieszkany), potem wrzucają na ogień albo sparzają we wrzącym wywarze.

mm.. aż mi miło od tych wspomnień...... chyba w piątek wybiorę się na Stadion (Michał! jak przyjedziesz w jakiś wikend to koniecznie zarezerwuj sobie 2h na to miejsce!).

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

To jak? Idziemy kiedyś na słodkie żeberka po wietnamsku, albo jajko smażone w głębokim oleju, albo zupę pho? Nawet smacznie tam gotują, ale chętnie usłyszałbym na ile to impresja na temat, a na ile wierna rekonstrukcja... ;-)
/ T.

kozica! pisze...

możemy w przyszłym tygodniu, dam Ci znać :)

ollox pisze...

widzę, że udało Ci się zrobić kilka zdjęć... mnie ochrona od razu poinformowała, która od razu gdy wyciagnąłem aparat sie zjawiła, że aby robić zdjęcia trzeba mieć pozwolenie od władz targowiska... trochę to wszystko dziwne, ale od razu mieli mnie na oku...

kozica! pisze...

ollox --> to prawda, że robienie tam zdjęć nie jest czymś, co ochrona targowiska lubi. jednym z ich celów jest ochrona sprzedawców przed udokumentowaniem ich nielegalnych działalności, np. wciągania ludzi prawie że na siłę w gry na setki złotych, czy handlowanie nie tylko ubraniami.. sama robiłam fotki moim kompaktowym Lumixem, starając się nie być zauważoną. jak sam widzisz są one lekko niedoświetlone (co też jest klimatyczne :)).

pozdrawiam :))