piątek, 6 marca 2009

wyspa Phuket, czyli wycieczka po turystycznych plazach.

bylo, jak ostatnio co dzien, szczegolnie goraco. po paru minutach od tego slonca mozna sie spalic, ale to nie przeszkadza bialym turystom cieszyc sie bialym mialkim piaskiem na plazy i ciepla woda w morzu, ktore ma kolor taki, jakbyscie chcieli odmienic przymiotnik "turkusowy" na wszystkie mozliwe sposoby w zakresie odcieni.

to nieprawda, jak wczesniej mi ktos powiedzial, ze na Phuket nie ma transportu publicznego i jest tylko mafia taksowkaczy. co 45 minut kursuje drewniany sawngthaew [wymowa mniej-wiecej: songteu], czyli pojazd o ustawionych wzdluz bokow lawkach, a skorzystanie z niego to wydatek 3PLN. mozna w ten sposob dotrzec w najbardziej turystyczne rejony, jak plaze czy jakies zoo, oddalone od miasta Phuket parenascie kilometrow. oczywiscie na naiwnych turystow czekaja tuz pod plazami taksowkarze, ktorzy na sasiednia plaze, oddalona powiedzmy o 4km, kaza sobie placic po 40PLN. skoro sa taksowkarze to zapewne ktos sie kusi na ich propozycje - az sie nie chce wierzyc! coz, takiemu panu wystarcza pewnie dwa kursy dziennie i ma za co zyc.

jako przykladowa i jedna z latwiej dostepnych opcji wybralismy sobie plaze Kata. dojscie do plazy od oddalonej o jakies 700m ulicy wglab wyspy to prawdziwa przeprawa przez smrod!
scieki wplywaja w miejscu oddalonym od plaz (tzn. pomiedzy dwoma plazami), ale ta odleglosc nie moze byc duza bo miedzy plazami jest tylko wbijajacy sie w morze porosniety zielonoscia skalny klif, szerokosci na oko 800m. ciekawe, ze turysci nadal ochoczo ida na plaze by sie wykapac ;). Maciek potem sie kapal na tej plazy i mowi ze scieku nie czul w wodzie, z reszta kolor wody jest raczej jasny. moze sciek dotyka wody gdzies dalej ale, tak czy siak, jej dotyka i do niej wpada w calosci.

w kazdym razie, oto plaza Kata na wyspie Phuket:
zeby nie bylo, ze mi sie cos ciagle nie podoba i ze narzekam jak stereotypowy Polak, to teraz napisze cos na temat bardzo ladnych i ciekawych pocztowek, ktorych oczywiscie jest bardzo duzo do wyboru w tak turystycznym miejscu jak wyspa Phuket. pomiedzy obrazkami typu: niebieski/turkusowy/bialy (czyli niebo/woda/piasek) znalazly sie tez pocztowki ze sloniami Tajlandii. oto jedna z nich!
prawda, ze urocze? znlazlam jeszcze jedna w tym stylu, z tym, ze cala byla poswiecona jednej parze. :D
Tajowie, jak widac, bardzo lubia (oprocz pudelkow) slonie. przy wejsciu do jednego z wiekszych i bardziej wypasionych resortow, widac biale rzezby tych zwierzat sikajace woda - bardzo ciekawa forma fontanny. sprawia to mile wrazenie, poniewaz widok fontanny zawsze mnie uspokaja a dodatkowo smiejace sie sloniki poprawiaja humor.
oprocz slonikow widac tez typowy krajobraz uliczny: motory, palmy i kable.

drugim miejscem, ktore dzis odwiedzilismy, byl port jachtowy. z powodu ukropu lejacego sie z nieba ogladalismy port spod dachu poczekalnio-kawiarni. powiewy od wody lekko chlodzily zastygle z goraca powietrze. na Phuket zaobserwowalam duzo lodzi motorowych, mniej jest jachtow zaglowych (a raczej motorowo-zaglowych ;). na wybrzezu portu grupki Tajow przygotowuja do sprzedazy kiczowate plastikowe ramki na zdjecia i chlodza sie szejkami ze zmielonego lodu i zelkow roznego koloru z syropem z cukru. atmosfera jest niespieszna.

tyle jesli chodzi o turystyczna strone Phuket. jutro mykamy do Phang Nga.

juz niedlugo wracam. niedlugo to 14 dni. tyle dni maja czasami ludzie z Polski, ktorzy przyjezdzaja tu na wyspy. spotykamy ich wtedy przypadkiem i rozmawiamy o tym i owym, a gdy mowmy ze zaraz wracamy, oni pytaja nas "ile wam zostalo?". odpowiadamy im ze 2 tygodnie a oni z nas sie smieja i mowia, ze tyle to oni maja na caly urlop. i przekazuja nam wtedy wazna informacje: wykorzystajcie ten czas. w tym miejscu chcialabym podziekowac tym ktorych spotykalam po drodze i od ktorych takie przeslanie otrzymalam. dzieki temu wyszlam z iluzji, ze do Polski to tylko chwila i trzeba sie juz zbierac. zamierzam ten czas wykorzystac, tak jak mowicie!


dodatek:
o tsunami dla Pauliny. slady po tsunami z 2004 roku najwyrazniej widac na brzegach. teraz albo nie ma tam wysokich drzew albo sa male, dopiero zasadzone. nie natknelismy sie na zadne oslawione lodzie policyjne na srodku wyspy ani nic takiego ale tez i nie tego szukamy. sladami po tsunami sa tez zamontowane na kazdej wyspie i przy kazdej plazy niebieskie slupki, na ktorych napisany jest poziom wody ktora wtedy wystapila z brzegow. wszedzie w zagrozonych miejscach sa umieszczone informacje w formie odbrazka i krotkiego tekstu, ktore zwykle wskazuja droge ewakuacyjna i powiadamiaja czy sie jest bezpiecznym, czy nie. Tajlandia nie ma na razie systemu informujacego o ewentualnym tsunami, ponic ma on byc gotowy za rok. w notce o Ko Jum napisalam juz o skutkach jakie tsunami wywarlo na przecietna tajska rodzine, ktora prowadzila interes na zniszczonym wtedy terenie. miejmy nadzieje, ze tsunami sie nie powtorzy.

4 komentarze:

Leonard pisze...

Czekam na relacje z Phang Nga.
moze warto sie tam wybrac i wysmazyc na sloncu ???

Unknown pisze...

Mam nadzieję, że ta kartka jest tylko żartem, a nie odzwierciedleniem tego, jak Tajowie postrzegają podejście białasów do Tajlandii.P.
To naprawdę już 5 lat minęło...?

Anonimowy pisze...

Hej,
te sloniowe fontanny, takie sloniowe sa i juz.

A pocztowki? Pewnie realizuja podejscie do swiata fotografow.

Co do sciekow, nie sadze, aby mieli oczyszczalnie.

Na Chorwacji, w turystycznym rejonie Makarska, sprawe zalatwialo sie sprytnie acz bezposrednio. (niestety poplynelismy tam w maskach)
Hm... przylepiony do plazy dom wczasowy, mial poprowadzona na dnie morskim i wlab morza gruba rure.... No wiec ta rura lezy sobie spokojnie na odleglosc ok 100-150m wglab morza, a potem jest zakopana w dno. Ot taki naturalny filterek!, aby co wieksze fekalia nie zabrudzily turkusoej barwy
(we wszystkich mozliwych przypadkach:) wody.
BLE!
A turysci? oczywiscie ZACHWYCENI!
papa
To bylo nasze nieliczne traumatyczne przezycie z Chorwacji.
Ale prosze, Ty tych rur (ewentualnych)nie sprawdzaj!
caluje
iwakoz

kozica! pisze...

Pulina --> przypomnialas mi swoim komentarzem o watku seksturyzmu. coz tez mam taka nadzieje jak Ty.

co do tsunami, to bylo ono okolo Gwiazdki 2004 roku wiec minelo mniej-wiecej 4,5 roku.

iwakoz --> Maciek optymistycznie twierdzi ze tam "pewnie byla oczyszczalnia" ale ja sklaniam sie do Twojej wersji z "naturalna" "oczyszczalnia", niestety.