środa, 18 marca 2009

jutro wylot

czas sie zegnac z kochana Azja Poludniowo-Wschodnia... mam nadzieje ze wroce tu kiedys i mam nadzieje ze nie raz. jest jeszcze tyle miejsc, przez ktore czuje sie przyciagana.

pozostala nietknieta Indonezja z wulkanami i dzungla poludniowego Borneo, pozostal Penang w Malezji i wyspy malezyjskie. pozostal gorzysty polnocny Laos i poludnie z jeziorami, zakamarki Kambodzy z zapomnianymi swiatyniami ludu Angkoru, Wietnam - praktycznie caly na polnoc od Sajgonu! poludniowe Chiny - Yunnan. i to, o czym jeszcze sie dowiem i to co moge jeszcze zglebic odwiedzajac drugi raz.

jestem jeszcze w Bangkoku. chlone Azje wszystkimi zmyslami. juz jutro wieczorem wskakuje do samolotu i zmieni sie rzeczywistosc z tropikow na echo zimy. bardzo sie ciesze ze sniegu, ktory podobno ma padac nocami. planuje wykorzystac moje przyzwyczajenie do lokalnej strefy czasowej i wychodzic nocami by lepic balwany! ;) jak sie zmecze to zasne i w ten sposob latwiej mi bedzie przystosowac sie do polskiego zegara. genialny plan!!!

tymczasem jem lokalne zarcie, patrze uwaznie wokol siebie i.. robie ostatnie zakupy: sos ostrygowy (nieodlaczny element azjatyckiej kuchni ulicznej), nori i wasabi na sushi (w Polsce kosztuje to parenascie razy wiecej), lokalne chipsy dla mojej siostry (np. chrupki ielony groszek obsypany pikantnym wasabi, glony smazone z sezamem, miesiste chipsy z krewetek). do tego przyprawy, zapachy spozywcze (jasminowy, kokosowy i bananowy), a jutro takze pare koszulek, bo w Polsce ubrania sa jak dla mnie drogie a tutaj to wydatek rzedu 8-18PLN za bluzke (po targowaniu oczywiscie).

cieszycie sie, ze wracam? ;) wiem ze niektorzy z Was bardzo! ja tez sie ciesze kiedy wiem ze Was juz niedlugo usciskam osobiscie. tymczasem chcialabym wyrazic wdziecznosc tworcom komunikatora Skype za stworzenie narzedzia, dzieki ktoremu moglam utrzymywac kontakt z rodzina przez te 4 miesiace, a nawet spedzic Gwiazdke w rodzinnej atmosferze... w kafejce internetowej z kametka i sluchawkami z mikrofonem! bylo prawie jak w domu ;).

mam jeszcze dzien na powzdychanie. jutro w nocy zmieni sie swiat.

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

to do spotkania :-)
/ T.

Anonimowy pisze...

Olenko,
dziekuje za to, ze podczas rozszerzaniu wlasnych horyzontow, poswiecilas tak duzo czasu i zaangazowania, aby rozszerzac horyzonty czytajacych ten blog.
Ja do nich naleze:).

Ustanowila sie taka nasza nowa rodzinna tradycja:)).
Rano kawa, komputer i co u Oli? oraz drukowanie blogow i roznoszenie tych wiesci Twoim Dziadkom.

Sama widzisz, jaki masz znaczny wklad w pielegnowanie więzów rodzinnych.

A teraz ciesze sie, ze juz niebawem sie wszyscy namacalnie usciskamy i pobedziemy.
Caluje i sciskam jeszcze zdalnie
iwakoz

tonkpo pisze...

heheheh,,, no to będziecie się mijać w powietrzu. Zjawa dzisiaj leci na filipiny.,,, Moja Justyna właśnie leci do Tadzykistanu... AAAAAAAAAAAAA

Anonimowy pisze...

Czekam z niecierpliwością :-)

ania w.

Anonimowy pisze...

Szybko to wszystko jakoś minęło... Wydaje mi się, że ledwie pisałaś o pierwszych wrażeniach z BKK, a już piszesz o wyjeździe!
Rodzina pewno cała stęskniona, teraz zapewne pucuje dom na Twój przyjazd, pichci polskie smakołyki i odlicza godziny do wyjazdu na lotnisko ;)

Specjalnie ze względu na Ciebie i Twoje wyczekiwanie na śnieg i zimno, nie będę dziś narzekać na to, że wiosna wciąż jeszcze bardziej "nadchodzi" niż "nadeszła":)
Uściski - Paulina

kozica! pisze...

drodzy!!!!! to juz dzis!!!! a jutro z ranca witam Polske osobiscie!!!!

dziekuje Wam jeszcze raz, z reszta jeszcze zdaze to zrobic twarza w twarz kazdemu z Was :)) cmok! scisk!

Anonimowy pisze...

Kochana Oleńko cieszę się bardzo że już wracacie. Ze łzami wzruszenia czytałam Twoje ostatnie komentarze.Jesteś dzielna i dobra. Czekam by uściskać Cię osobiście Babcie T.

Anonimowy pisze...

Lecisz teraz gdzieś tam w powietrzu. Pewno już minęłaś Zatokę Bengalską. Jutro rano się zobaczymy - dobranoc. Dziękuję za wszystkie te relacje, wiadomości i wrażenia, którymi ożywiłaś nasze zimowe miesiące.
tata :)

Anonimowy pisze...

NARESZCIE!!!

ściiisk i tuul :D