wtorek, 17 lutego 2009

szeroko pojety rasizm wobec turysty

co? taki temat tutaj, w bajecznej Tajlandii? przyzwyczailismy sie, ze jak rasizm, to wobec Murzynow albo innych, ale Bialych? szeroko pojety rasizm wystepuje tutaj, tak jak niestety wszedzie.

tutaj, w Azji, strony sie odwracaja. nasze przyzwyczajenie, ze to tylko Biali moga byc rasistami, pryska i znika. szeroko pojety rasizm, ktory tu wystepuje, ma przewaznie nastepujace formy:
1) jedna grupa etniczna jest tlamszona przez inna grupe etniczna, wysmiewana lub zwalczana
2) rasistowsko nastawieni Azjaci wykorzystuja Bialych finansowo lub ich wysmiewaja

pierwsza opcja jeszcze jest nam znana, mamy lub mielismy to samo w Polsce.

przy drugiej niektorzy moga sie zdziwic. z tego co zaobserwowalam, to jest tak: spotykajac sie z przeroznymi ludzmi stad, oferujacymi przerozne uslugi (transport, bileterzy w miejscach turystycznych, straznicy swiatynni naklaniajacy do ofiar pienieznych..) nie moge oprzec sie wrazeniu, ze niektorzy z tutejszych Azjatow maja wdrukowane przekonanie, iz Biali, czy Azjaci z polnocy, maja portfel w postaci woreczka bez dna oraz czasami takze, co gorsza, ptasi mozdzek (a moze oni po prostu licza na nieuwage placacego).

pare swiezszych przkladow:

Transport.
- wczoraj wracalismy z Parku Archeologicznego Sukhothai autobusem pelnym doroslych oraz szkolnych dzieci. jechala z nami rodzina ze Skandynawii z 2 coreczkami w wieku dzieciakow ze szkoly, ktore oblegaly autobus. dzieci placily pol ceny. ale bileterka nie chciala uznac dzieci skandynawskich za dzieci. przeciwnie - wmawiala ich rodzicom, ze ich dzieci powinny zaplacic jak Bialasy. po parominutowym uporze ze strony skandynawskiej rodziny, pani ustapila. dla niektorych Biale dzieci to nie dzieci, tylko Bialasy.
- 2 godziny temu autobus z Sukhothai wyrzucil nas przy drodze, na przystanku autobusowym, poniewaz byl to dluzszy kurs i nie wjezdzal glebiaj w miasto. chcielismy zorientowac sie w dostepnych opcjach dostania sie do centrum, bo w przewodniku Lonley Planet nic na ten temat nie ma. podszedl do nas kierowca tuktuka i chcial 15PLN, a od innych turystow chwile wczesniej 30PLN, za podwiezienie 4km. wmawial nam tez, ze to 8km. chwile potem przyjechal autobus lokalny i dojechalismy za 1PLN na miejsce. odjezdzajac z miejsca ciekawie bylo obserwowac glupawa mine kierowcy tuktuka. dla niektorych jedyny sposob zachowania wobec turysty to prowadzenie gry p.t. "kto kogo wykiwa".

Sprzedawcy.
- Maciek kupuje owoce w Pakbeng. za 5 malych mandarynko-pomaranczek placi 4PLN. zaloze sie, ze Laotanka, ktora podala mu cene, po prostu z niego zdziera, bo jest Bialy. niektorzy mysla, ze oszukac Bialego turyste to nic zlego.

Bileterzy w miejscach turystycznych.
- budka straznika, wstep do Rezerwatu z Wodospadem Ti Lor Su. Tajowie placa 3PLN. reszta turystow placi 20PLN. parki narodowe Tajlandii: Bialas placi 40PLN za wstep. niektorzy mysla, ze turysta, a w szczegolnosci Bialy, moze zaplacic 7 razy wiecej, bo z definicji MA tyle kasy skoro juz tu przyjechal.
- Doi Suthep w Chiang Mai, swiete miejsce buddystow. przepiekna swiatynia pelna pielgrzymow i turystow. buddysta Taj wchodzi za darmo, turysta placi. w zwiazku z tym, ze obojgu nam z Mackiem blisko do nauk Buddy, po chwili dyskusji ze straznikiem, powiedzielismy mu ze jestesmy buddystami, poniewaz dosc juz mielismy tej segregacji, ktorej takze doswiadczalismy w Laosie. to tak, jakby za wstep do kosciolow w Polsce pobierac oplate od nie-Polakow. niewazne, ze przyszedl po chwile glebszej kontemplacji. niektorzy mysla, ze jak turysta, to nie buddysta, wiec niech placi.


oczywiscie moge dodac jeszcze wiele przykladow sytuacji, z ktorymi stykamy sie na codzien w podrozy po obcej ziemi ;), ale moze nie bede potwierdzac stereotypu Polaka i nie bede narzekala ;)). oczywiscie moj cel to opisac zjawisko w sposob obrazowy i po to przyklady wziete z zycia. i jeszcze jedno "oczywiscie": oczywiscie pisze o niektorych. znakomita wiekszosc spotykanych tu ludzi jest mila i pomocna, traktuje nas jak normalnych ludzi a nie worek z kasa lub ulomny worek z kasa. z reguly Tajowie dodatkowo sa szczegolnie pomocni - gdy widza cie miotajacego sie w dezorientacji, to podchodza i pytaja o co chodzi albo po prostu sie domyslaja i daja odpowiedz. nawet jesli nie mowia po angielsku.

7 komentarzy:

tonkpo pisze...

No tak. Ale prawdę mówiąc ta tendencja zdzierania z obcokrajowców jest znana na każdej długości geograficznej.... (patrz zakopane hehehe) :)

No a w Polsce zasypało całkowicie... Dzisiaj odnieżalem auto z chyba z 30 cm śniegu tylko z nocy... W czwartek jedziemy w Alpy na tydzień ale chyba więcej śniegu niż w wawie już nie chce :)

Coś nie mogę się połapać w tym przeliczniku waluty :) napisz też gdzie śpicie (tak orientacyjnie) i jakie to są koszty?

Pozdrawiam
Grzes

Anonimowy pisze...

Czesc,wyostrzyl Ci sie umysl handlowca. Przyda sie w kazdym rejonie, i oczywiscie w zyciu codziennym w Polsce.

To, ze bilety wstepu maja rozna cene, to program ochronny rzadu wobec swoich obywateli. To jednak turysci nawiedzaja duzo czesciej owe zabytki, jak sadze, a wiec oni powinni zaplacic wiecej za renowacje i koszty obslugi.
To normalne i szeroko przyjete w krajach o swiadomie rozwijajacej sie ekonomi rynkowej.
Prawde mowiac, to nie wiem, czy w Polsce istnieje taki podzial na rozne ceny...hm....
W muzeach w Wawie nie, to wiem, a co wiecej i dalej?
Trzeba bedzie pojezdzic i sprawdzic:)
caluje
iwakoz

Anonimowy pisze...

Nie zgodze sie ze turysci obcokrajowci nawiedzaja czesciej tutejsze miejsca. Tajowie sporo zwiedzaja, jest ich czesto wiecej niz obcokrajowcow.

Osobiscie tez nie zgodze sie, zeby byla to jakas ochrona swoich obywateli. Ochrona przed czym? Czy to turysta czy pielgrzym z Tajlandii czy z Niemiec czy Polski tak samo wplywa na budynek. Dlaczego wiec Ci z innych krajow maja placic wiecej za jego utrzymanie? I dlaczego czasem maja placic 5-10 razy wiecej? W Polsce nie spotykam sie z czyms takim (moze poza malymi wyjatkami), nie pamietam zebym widzial cos takiego w Warszawie.

Dla mnie to nie ochrona, tylko jak Olga napisala forma rasizmu. Bo np. dlaczego jesli nie mowie po Tajsku to mam zaplacic za tuk-tuka (taka taksowka tutaj) 100 bahtow, kiedy lokaly placi 30 bahtow i to bez targowania. Tajlandia akurat jest raczej malo rasistowska pod tym wzgledem, napewno nie przebije Indii pod tym katem, ktore poki co utrzymuja palme pierwszestwa wyprzedzajac inne kraje znaczaco.
Maciek

Anonimowy pisze...

OK! a co ja moge odpowiedziec?:)
W Azji jestescie, a tam dziko! i pieknie!
pozdrawiam
iwakoz

Anonimowy pisze...

Rozumiem Wasze emocje wobec nierównych opłat dla miejscowych i przybyszów.
Rozpoznają bogatrszych po czym się da - najłatwiej po kolorze skóry. Ktoś ich do tego przyzwyczaił...
Czy nie za nadto cenicie pieniądz?
Ci, którzy pobierają większe opłaty od "Białasów" są po prostu zachciwnieni - wykorzystują rynek.
Przykładów jest bez liku na całym świecie od zawsze.
Tak wobec mnie zrobił taksówkarz w Barcelonie.
Tak wobec Katalończyka robi taksówkarz w Warszawie.
Tak wobec każdego "Białasa" robi wożnica na Podhalu, a szczególnie jeśli ten "Białas" jest śniady i ma białe skarpetki :D
Tak samo wobec kredytobiorców robią banki "Białasów" - i kpią sobie z kryzysu, który same wywołały.
"Ty masz, ja chcę mieć, to Ty mi daj ile się da, to ja będę mieć, mieć, brać..."
Azja nie jest inna niż reszta świata, mają dłuższą kulturę handlowania niż banki "Białasów".
To tylko pieniądze :)
Nie daj się Azjatom, taksówkarzom, wożnicom i bankom :)
Rasizm byłby, gdyby jacyś ludzie nie nieli wstępu do restauracji, kina, czy autobusu z powodu koloru skóry.

Pozdrawiam, tata :)

kozica! pisze...

dziekuje za komentarze. napisalam o szeroko pojetym rasizmie, bo wiem, jak silne jest przyzwyczajenie by widziec 'rasizm' jednokierunkowo. chce uzmyslowic Wam, ze tutaj to jest takze, na porzadku dziennym, w przeroznych formach, a moze co wazniejsze, chce podkreslic ze sa tu tez ludzie, ktorym mozna zaufac i dlatego czesto polecam te konkretne miejsca, ktore sie sprawdzily i nas nie oszukaly :)

kozica! pisze...

Grzegorz, waluta w tym momencie ma przelicznik mniej-wiecej taki, ze przesuwasz przecinek o 1 miejsce w lewo. np. 30BHT to 3PLN.

noclegi najtansze to okolo 200BHT za pokoj (czyli 100BHT od osoby). zwykle lazienka jest wtedy poza pokojem (ale z ciepla woda) a w pokoju masz wiatrak a nie klime.

za 300BHT zdarza sie pokoj dla 2 osob z lazienka (z ciepla woda).

pokoj z klima to okolo 400BHT.

na poludniu Tajlandii (na pd od Bangkoku) ceny sa jakies 15% wyzsze.

w samym Bangkoku cany noclegow sa o 100BHT wyzsze od tego co opisalam wyzej, z tym, ze wysposazenie/woda pozostaje tak jak napisalam.

generalnie Tajlandia jest tansza niz Polska pod wzgledem noclegowym :)

cos czuje, ze zrobie kolejne podsumowania po powrocie, takie typowo informacyjne dla turystow ktorzy sie tam wybieraja. mozecie tez zajrzac do aktualnych przewodnikow (uwaga na tlumaczenia polskie, zwykle takie wersje maja przynajmniej rok z tyl), tam sa ceny. tak czy siak, zawsze miej przy sobie pewnosc siebie, usmiech, i... targuj sie :)