sobota, 7 lutego 2009

Muay Thai w Chiang Mai

Cisza przed walka
juz z paru metrow slysze charakterystyczna piszczalke, bemben i dzwonek, towarzyszace walkom Muay Thai. znalezlismy wejscie na Taphae Boxing Stadium w Chiang Mai, gdzie rozegra sie dzis w nocy 8 walk, na naszych oczach. wita mnie usmiechniety gej i ubrany w czerwona suknie transwestyta. Maciek przyjdzie za chwileczke, jestem sama ale nie czuje sie niebezpiecznie. czuje za to dreszcz emocji i zaciekawienie - co za miejsce!

do reki dostaje plan dzisiejszej walki:
zostaje mi pokazana laweczka przy drugim stoliku od ringu. zamawiam herbate, obserwuje na razie puste lawki za mna. jeszcze pol godziny do rozpoczecia. wokol ringu rozwieszone flagi dzisiejszych zawodnikow - Tajlandii, Wielkiej Brytanii, Austrii, Kanady, za nimi w rzedzie teczowa flaga queer, homoseksualistow i transwestytow, za nia inne flagi wiszace na sznurze ponad miejscami dla widowni - Brazylii, Australii..
miejsce jest arcyciekawe - z jednej strony przebywaja tu twardzi mescy zawodnicy, faceci trenujacy stara sztuke walki, z cialami jak rzezby w ktorych widac kazdy miesien. z drugiej strony sa tu transwestyci - mezczyzni ktorzy zapragneli byc kobietami, dla ktorych plec sie rozmyla, ktorzy plec przekroczyli i teraz chodza w zwiewnych czerwonych sukienkach, umalowani, a potem, po paru godzinach emocjonujacych walk, wychodza na ring by tanczyc - dla widowni i dla siebie.

wystep po walkach:
powoli lawki zapelniaja sie ludzmi, a stoliki butelkami z piwem. juz od pewnego czasu slysze typowa transowa muzyke, towarzyszaca walkom Muay Thai. jest to wijacy sie dzwiek piszczalki jak dla wezy boa, ktoremu towarzyszy rytmiczne szybkie dzwonienie i gleboki bas bebna. przede mna siedzi anglojezyczna para, zagaduja czy jestem tu pierwszy raz. wszyscy jestesmy przejeci atmosfera, podnieceni oczekiwaniem. Maciek przyszedl i czuje to samo. siedzimy i czekamy. schodzi sie duzo turystow, prawie w ogole nie widac Tajow. mijaja minuty, Tajowie pojawiaja sie i gromadza w glebi sali. nie jest to duze miejsce, z kazdej pozycji dobrze widac ring i to co sie na nim dzieje. znajduja sie tu 3 dzialajace bary i 4 puste miejsca po tych, ktore splajtowaly. atmosfera stadionu Taphae zaczyna sie rozgrzewac, cisza przed walka pulsuje w rytm dzwonka i bebnow i faluje jak dzwiek hipnotyzujacej piszczalki..

Walka!
pierwsi zawodnicy powoduja serie piskow i niedowierzania - sa to chlopcy, dzieci w wieku okolo 8 lat. po walce dowiemy sie, ze dzieki takim dzieciom utrzymywane sa cale wieloosobowe rodziny. tacy zawodnicy to jednoczesnie duma rodu i zrodlo srodkow na zycie. mozemy postrzegac to jako niewolnictwo, mozemy tez widziec w tym inne cele.

druga runda, zostaly jeszcze trzy:
to co dzieje sie na ringu wywoluje niewatpliwie zadziwienie turystow z krajow, gdzie takie rzeczy nie wystepuja oraz silne emocje u rodzin chlopcow - ten ktory wygra zgarnie sume odpowiadajaca przynajmniej tygodniowi zycia rodziny. kazdy fragment walki to 2 minuty. u doroslych zawodnikow sa to 3 minuty. mali robia co moga, zeby wygrac. prawie caly czas probuja uderzyc.

kolejni walczacy sa co raz starsi i wieksi. da sie zauwazyc roznice w budowie ciala pomiedzy nimi, roznice charakteru takze. niektorzy patrza sie lekko szalonym wzrokiem, pozwalajac wsiaknac w siebie rownie szalonej muzyce, ktora towarzyszy temu wydarzeniu przez caly czas, utrzymujac w transie, pomagajacym nie czuc bolu i zmeczenia. inni widac, ze mysla o czyms innym, albo po prostu nie mysla, oddychajac szybko, przygotowujac cialo do spiecia.

rodowici Tajowie walcza Muay Thai:
kazda walka ma 5 rund, na ktore sklada sie kilka sparingow. atrakcja dzisiejszego wieczoru sa miedzy innymi 3 zawodnicy z zawiazanymi oczami, wpadajacy na siebie jak leci i bijacy siebie i co tylko sie dostanie pod noge lub reke - czyli takze rozesmianego sedziego. ich walka trwa tylko 2 rundy - i starczy.....

drugim wyjatkowym spotkaniem jest walka dwoch kobiet. Kanadyjka i Austriaczka wyraznie roznia sie od siebie. Kanadyjka jest szczupla i ma zwinne ruchy, Austriaczka ma niezwykle umiesnione rece i nogi ale ktorsze od tamtej drugiej. widze tez roznice w podejsciu do walki. pierwsza patrzy trzezwo, jest skupiona, nasluchuje choru swoich parunastu znajomych, ktorzy tu z nia przyjechali z klubu w Pai. druga jest od poczatku jakby odurzona, nieobecna, byc moze bardziej oswojona z ringiem na ktorym walczy, bo pochodzi z klubu w Chiang Mai. na poczatku walki tanczy tradycyjny taniec jak zahipnotyzowana, z oczami szeroko otwartymi i wzrokiem wbitym w przestrzen. niektorzy zawodnicy tanczac prosza o blogoslawienstwo i wyrazaja szacunek dla trenera, a jesli maja jeszcze na ciele przewiazane wstazki, to oznacza ze sa buddystami i angazuja w walke takze swoje wierzenia. taniec nie jest obowiazkiem, zalezy od wyznawanych idei.
walka dziewczyn jest zawzieta od poczatku do konca. widac, ze ich poziom nie jest taki jak poprzednich zawodnikow - na twarzach niektoych Tajow z widowni pojawia sie usmiech. nie mozna im jednak odmowic zaangazowania, a Kanadyjce niezlej techniki. Austriaczka nie uzywa prawie nog, co doprowadza ja do przegranej. kazdy ruch w walce jest punktowany, uderzenie nogami to wiecej punktow, cofniecie sie w strachu jest uznawane za porazke. to wielka sztuka - mimo zmeczenia, w ostatniej piatej rundzie utrzymac swoja punktacje. ludzie poswiecaja cale swoje zycie, kazdy swoj dzien po kolei, by walczyc. te dziewczyny zyja w Tajlandii, podporzadkowujac dni i godziny treningom. maja po 24 i 29 lat, robia to juz jakis czas. Muay Thai to nie przygoda, to dla nich sposob na zycie.

ostatnia walka rozgrywa sie pomiedzy Anglikiem i Tajem. jest niezwykla, pelna energii, cala sala szaleje i z kazdej strony sypia sie okrzyki zadziwienia i wzdychanie. Tajowie trenuja od poczatku zycia, niektorzy maja za soba ponad 200 walk. Anglik z pewnoscia nie ma tak wielkiego doswiadczenia w walce. mimo to widac, ze ma wyjatkowo celne i szybkie ruchy. walka to tez gra z emocjami - jeden udaje ze sie slania, potem smieje sie wykrzywiajac twarz w lekko szalonej minie, drugi musi to wytrzymac - inaczej peknie i przegra. wygrywa Taj, jednak nikt nie wiedzial jak wypadie podsumowanie punktow. ogloszenie wyniku przebiega szybko, potem nastepuje wreczenie pieniedzy, zgromadzonych z zakladow.
Po walce
gdy to spotkanie sie konczy, pozostawia po sobie uczucie nagle urwanego filmu, ktory wciagnal jak nigdy. na scene szybko wskakuja tancerze/tancerki w pieknych kolorowych strojach. dluzsza chwile jeszcze siedzimy, obserwujac to zjawisko. po chwili wychodzimy.

ostatni raz ogladam sie, by zrobic zdjecie wejscia na arene stadionu. na ringu jeszcze tanczy tancerka/tancerz, niektorzy turysci zostali robic zdjecia, szemrane typy zaczynaja sie wokol nich znaczaco krecic, a grupy wyglodnialych turystow ruszaja na miasto w poszukiwaniu otwartego sklepu z jedzeniem.
my lapiemy jakas ofoliowana bulke z malego calodobowego i uciekamy do domu, by odespac ten wieczor pelen emocji, ktory trwal nieprzerwanie od 20.30 wieczorem do 1.30 w nocy.

03.02.2009

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Witaj,
jestem zaskoczona, jak bardzo podroze ksztalca.
Ty i boks?
Przemoc dla pieniedzy i Ty?

OK, jezeli to i niestety to, pomaga miejscowym przezyc, niech bedzie, musi.
Ale przeciez w tym miescie jest festiwal kwiatow, orchidei, jakich nigdzie nie zobaczycie ...
Czy sami Tajlandczycy nie podpowiadaja turystom, ze oprocz tradycyjnego boksu - jest tego wszedzie na swiecie pelno, sa jeszcze zapewne niezwykle kompozycje kwiatowe - ich przyroda i ich fantazja kreowana przyroda!

Nie jestem oburzona, od pewnego wieku juz takie uczucie nie istnieje :)
Jestem TYLKO ekstremalnie zaskoczona.

Dobra, a niech bedzie i to.
Innosc swiata trzeba widocznie poczuc roznorodnie:)

To byla notka dla twardzieli,
ja wymieklam...nie zdolalam doczytac tej relacji do konca, sorki, tak bardzo nie lubie boksu.

Ale jak zwykle caluje
i zycze pieknych,
kwieciscie pieknych dalszych wrazen
iwakoz

kozica! pisze...

mamo, luzik, o kwiatkach tez bedzie ;)

Anonimowy pisze...

:))
cmok