czwartek, 19 lutego 2009

Chiang Mai - Forest Wat U Mong, Doi Suthep

troche zaleglosci.... Chiang Mai!

lesny Wat U Mong
zespol swiatynny, oczywiscie buddyjski, polozony w okolicy zoo w Chiang Mai. dawno temu byl to opuszczony teren. jakis czas temu przybyli mnisi i odnowli tamtejsze kanaly, na koncu kazdego z nich usadowili figury Buddy. Wat U Mong, zwany Lesnym Watem, zajmuje, jak nazwa wskazuje, duzo terenu lesistego. na wielu drzewach wzrok przybysza lowi sentencje, umieszczone tu przez mnichow w celu kontemplacji i medytacji. na przyklad:
w stawie na terenie zespolu roi sie od sumow, wiec lepiej nie wpadac na pomysl ochlodzenia konczyn w wodzie... ;) a obecnie jest tam na porawde goraco..
atmosfera Watu jest przyjazna. jedyny moment w ktorym mamy szanse poczuc sie niechciani to chwila wkraczania na teren mieszkalny mnichow. lokalne psy traktuja to jak wtargniecie na ich teren. mnisi praktykuja wspolczucie wobec wszystkich istot, wiec psow nie zwalczaja. osobiscie zastanowilabym sie nad ta polityka, w wielu miejscowosciach psy zaczynaja juz juz sa dokuczliwe i w momencie gdy sa juz na kazdej ulicy nie za bardzo wiadomo co z tym zrobic... chyba, ze sa to pudelki! ale niestety zwykle sa to uliczniaki.
jeden z mnichow poprowadzil nas chwile wglab ich terenu mieszkalnego. pomaranczowe szaty schnace na sznurach miedzy drzewami, moskitiery w oknach, cisza. w pewnym momencie czesc mnichow rozpoczela spiewy w jednej ze swiatyn i teren Watu wypelnily niskie dzwiki mantr. wg mnie to ciekawe miejsce i warto je odwiedzic (uprzednio ostro targujac sie o cene transportu..).

Doi Suthep
Doi Suthep to swiatynia na wzgorzu nad Chiang Mai. prawdziwie swiete miejsce! zlota stupa widnieje na kalendarzach i plakatach w calym kraju. aktualnie jest w remoncie i widac ja zza gestej sieci drabinek remontowych ale i tak zloto z jej powierzchni bije po oczach i rozgrzewa serce pieknym swiatlem. w swiatyniach dookola stupy mnisi odprawiaja modlitwy i blogoslawia. w ramach blogospawienstwa dostalam bialy kawalek sznurka na reke. ponosilam dzien, a nastepnie przewiazalam sznurek na plecak. w zawiazku z tym mam blogoslawiony plecak! ;)

figura Buddy pod parasoleczka, po lewej fragment drabinek remontowych (za nimi stupa), a po prawej dach swiatyni, w ktorej dostalam bialy sznurek na znak blogoslawienstwa. Budda, jak zawsze, spokojnie usmiechniety:

bylismy zachwyceni tym miejscem, chociaz zeby sie przedrzec przez wejscie (obcokrajowcy oplata 30BHT) trzeba miec tupet jak taran (jak to pieknie ujal Wojciech Cejrowski). jak juz sie weszlo po wysoookich schodach, czekala nas nagroda w postaci przepieknej architektury, ktora byla zywa, jesli wiecie o co mi chodzi. chodzi o to, ze ludzie z niej zywo korzystali, robili to aktywnie i ze skupieniem. na posagach widac slady zlotych kwadracikow, ktore nalepia sie w momencie modlitwy, wszedzie pachnialo dymem i bylo ten dym widac. przez niego przeswiecalo cudownie jasne zbiorowisko promieni slonecznych, takze tych odbitych od zlotej stupy. a pod otaczajacymi swiatynie pomalowanymi scianami mozna bylo odoczac w towarzystwie zafoliowanych posagow mnichow, ktorzy byli wyposazeniem tutejszych sklepow z dewocjonaliami.

jedna ze swiatyni na terenie Doi Suthep jest wybudowana tuz przy tarasie, z ktorego mozna dostrzec Chiang Mai - lub zarysy tego miasta tonacego w smogu i pyle. widoczek dla mojego taty, ktory za kazdym razem dziekuje mi za zdjecia z wysoko polozonych punktow:
a teraz znajdzcie mnie. podowiem Wam: na kogo patrza sie zdziwieni Tajowie? w tle widac taras i piekne drzewo.
Doi Suthep, tak jak swiatynie w Lampang, jest swietym miejscem dla tajskich buddystow. warto tam przyjechac z wielu powodow: dla atmosfery, widoku, by zachwycic sie dziwacznymi rzezbami (mnich medytujacy odziany w skore tygrysa, pies z glowa mitycznej nagi, potwory jak na gorze mojego bloga strzegace wejscia, zobrazowana bogini ziemi ktora wyciskajac swoj warkocz z wody splukuje demony sprzed oblicza Buddy.....).

by sie tam dostac, najlepiej zlapac pick-up z okolic wejscia do Uniwersytetu.

pozostalo mi jeszcze opisac Lampang i Flower Festival. to nastepnym razem i za pare dni, bo wlasnie czekamy na pociag do Khao Yai National Park ;) pozdrawiam serdecznie!!!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

A to się zaczytałem w słowach i obrazach :-) A jako dygresja: na zdjęciu posągów wszelakich pierwszy z brzegu przykuł mą uwagę. Ciekaw jestem, czyja fizjonomia była pierwsza: protoplasty tego rzeźbidła, czy też słynnego złotego robota-tłumacza ze Star Wars?
/ T.

Anonimowy pisze...

ZLOTA moja:) przytulaj sie do M. lub H. lub Z.iZ.iI:)
caluje
iwakoz

kozica! pisze...

iwakoz - brawo, odgadlas!

Tomku - to ciekawe pytanie! mysle, ze w robotach jest cos uporzadkowanego, byc moze to podswioadomie przyciaga mnichow i stad podobny wyglad ;)