niedziela, 21 grudnia 2008

PODSUMOWANIE: miesiac 1

podrozujemy caly czas od miesiaca i 5 dni. jutro wylatujemy z powrotem na polwysep indochinski, do Wietnamu. czas na krotkie podsumowanie tego czasu.

miejsca i osoby ktore wspomimamy szczegolnie dobrze:
- Bangkok: palac i swiatynie pelne kolorkow, Chinka ktora zabrala bol w biodrze, transport lodkami na rzece, Siam Ocean World, wiezowce widoczne ze skytrain'a noca, tanie dobre piwo
- Hat Yai: obskurny acz mily hotel z pania ktora spi 2h na dobe
- Kuala Lumpur: skytrain'y, Twin Petronas Towers i inne wiezowce, obsluga Hostel Cosmopolitan a szczegolnie Farrah, meczet duzy, Muzeum Sztuki z super nowoczesnymi obrazami, deserki!, zapachy perfum muzulmanskich
- Melaka: szczerosc ludzi
- Singapur: roznorodnosc ludzi jedzenia i wszystkiego, wysokie zorganizowanie komunikacji miejskiej i wszystkiego, tani targ z zarciem w Chinatown, mega duze wiezowce obok rzeki, szou wodny na Sentosie z kolorkami, brak korkow ulicznych
- Kuching: polnagi facet grajacy na instrumencie strunowym na deptaku nadrzecznym wieczorem, uliczka Carpenter, film "Los dan faun", orangutanki
- Bako: wszystko (Mackowi kuchnia tez sie podobala a mi nie)
- Niah: wszystko a zwlaszcza wielka smierdzaca piekna jaskinia (Mackowi kuchnia sie nie podobala a mi calkiem tak)
- Kota Kinabalu: snorkowanie wokol wyspy Mamutik, targ nocny z zarciem (zwlaszcza grillowany tunczyk)!!!, dziki targ niedzielny i swiateczny pod oknami naszego hostelu, show "Jesus is in my heart", Joy i reszta opieki hostelu "Red Palm", super milutkie muzulmanki w chustach

w czasie tego miesiaca wydalismy kupe kasy, teraz zapowiada sie niezla taniocha w Wietnamie. bilet z KK do Sajgonu kosztowal nas (kazdego z osobna) 700pln.. troche nas to odchudzilo ale i tak mielismy w planach powrot na polnoc droga lotnicza. obcinamy z planow Indonezje a Wietnam zwiedzimy tylko czesciowo prawdopodobnie skupiajac sie na delcie Mekongu, a potem jadac do Kambodzy, by zobaczyc tam stolice i Angkor. stamtad jeszcze nie mamy pomyslu jak sie przedostac dalej, najlepiej do Laosu. zostaje jeszcze Tajlandia powyzej Bangkoku. nie prognozujemy juz tak duzych wydatkow jak mielismy dotychczas (no chyba ze w Angkorze/Siem Reap bo tam ceny sa przytlaczajace).

podroz uplywa mi bardzo dobrze. jestesmy generalnie zdrowi, mamy dobre samopoczucie, a ja szczegolnie ciesze sie z tego, ze sprawdzily sie moje przeczucia: Azja Pd-Wsch jest bardzo przyjazna, ciekawa i nie mam tu sraczki! ;) Indie moze byly bardziej kolorowe, o wiele bardziej intensywne i halasliwe ale wole te tereny niz tamte. ciesze sie, ze tu jestem i ze jestem tu z Mackiem.

i ciesze sie, ze razem to przezywamy, ze korespondujecie ze mna i dajecie znaki. bez Was ten blog bylby mniej zywy, a tak jest nadal pelen pasji :) dziekuje!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Witajcie,
ciesze sie ze macie udane wakacje i trzymam kciki za polnocny ciag dalszy. Chce dodac, ze czytanie, ogladanie i komentowanie tego bloga jest dla mnie OLBRZYMIA przyjemnoscia, ktora przeradzila sie w pozytywna codzienna poranna NOWA TRADYCJE:)))
caluje
iwakoz

yano pisze...

:)

Anonimowy pisze...

To już miesiąc?!!
..cała przyjemność po naszej stronie.
Pozdrawiam,
czytelnik :)