wtorek, 2 grudnia 2008

Kuala Lumpur - ostatnie chwile wczoraj

jestesmy juz w Melace. zrobilam sobie niezbedna przerwe w pisaniu, bylam zbyt zmeczona by pisac. dzis juz jest lepiej ale i tak przydaloby mi sie odpoczac do konca. moze w tym mniejszym i starszym miescie sie to uda.

jeszcze pare slow na temat ostatniego dnia w KL. bylo milo :) spelnilismy prosbe rodzicow Macka i kupilismy im pare pamiatek z Malezji, w tym te maske, pochodzaca z Borneo. jest, choc pewnie raczej byla, uzywana w ceremoniach-tancach z nozem odnosnie jakis swiat zwiazanych z obcinaniem glowy. dokladnie nie zrozumialam o co chodzi ale maska robi wrazenie i bardzo nam sie spodobala. moje rozesmiane oczeta niezbyt do niej moze pasuja, ale tak sie cieszylam ze ja zakladam, ze inaczej nie moglam ;)
wlosy maski sa zrobione z siersci lokalnych baranow. jak ktos ma glowe wieksza niz ja, to swobodnie moglby w tej masce tanczyc bez trzymanki. z tylu bowiem jest kosz, wsrod ktorego sa wplecione wlosy. to wszystko wklada sie na glowe i robi swoje. :)

bylismy tez pod 2 Wiezami, ktore nazywaja sie Blizniacze Wieze Petronas. tak jak juz kiedys pisalam, jest to symbol rozwijajacej sie ekonomicznie Malezji. ten kraj istnieje ciut ponad 50 lat a zdazyl sie niewatpliwie rozkrecic! w sumie jest tu bardziej nowoczesnie niz w Tajlandii! na nas obojgu zrobilo to wrazenie, chociaz oczywiscie nowoczesnosc tego miejsca nie wyklucza typowo azjatyckich bazarow :). tyle, ze nie ma na nich wlasciwie smrodu a brudu tez jest mniej (niz w Indiach). co do wiez - spedzilismy pod nimi chyba w sumie z 3 godziny, czekajac na zachod slonca. przed zachodem:
i po zachodzie:
mozna z latwoscia stwierdzic gdzie sa wieze, gdy jest noc i zachmurzone niebo. zwykle wtedy na niebie widac w tym miejscu bialy placek swiatla z wiez. zapalalismy sympatia do nich, podziwiamy ich artystyczna architekture. dobrze sie czulam, odpoczywajac w parku tuz pod nimi, lezac na lawce.

dzis rano wyslalismy do domu paczke o wadze 5kg (4kg moje i 1kg wspolne i jego). jak widac ja robie wiecej zakupow ;) przesylka dojdzie za jakies 3 miesiace ale wyborazcie sobie, ze wyslanie tych 5kg z Malezji kosztowalo mnie 70pln! to na prawde nie jest duzo, a juz slysze jak moje plecy mi dziekuja ;). z tego cowiem, wyslanie paczki droga lotnicza jest o wiele wiele drozsze (nie wiem dokladnie ile) i idzie to wtedy 1,5-2 tygodnie. jak przystalo na plecakowca, wybieram tansza opcje, ktora jest jeszcze do zniesienia ale jest tez skuteczna :).

dzis tez jeszcze czuje zmeczenie, wiec bede sie oszczedzac. napisze jeszcze tylko pare wrazen ogolnych na temat Kuala Lumpur. nazwe tego miasta tlumaczy sie jako 'Blotniste Miasto' (Mud City) z powodu powodzi blotnych, ktore potrafia sie zdarzyc po duzych ulewach. KL jest w niecce, tuz pod gorami, a ziemia jest pomaranczowa, malo urodzajna. czasami ja widac w miejscach, gdy jakas poprzednia powodz przetarla trawniki "do zywego". ja nazwalabym KL 'Miastem Kotow, 2 Wiez i 6 Linii Szybkiego Transportu'. nie zauwazylismy na ulicach zadnego psa, wszedzie za to widac syjamskie koty. w naszym Hostelu Cosmopolitan byl nawet taki jeden egzemplarz, bardzo przyjazny! bedzie mi go brakowalo, jego i Wspanialej Opieki Hostelu!!

na sam koniec cos dla Boni, Kasi i Wszystkich Innych Kochanych Czytelnikow :))) oto mega cudowny pudding z mango z gestym mleczkiem i swiezymi kawalkami owocu....... smak nie do opisania, nadal leci mi slina jak to wspominam!!!! jeszcze raz zaluje ze takiego czegos nie mozna przewiezc samolotem do domu!!!!
moze wyglada niewinnie ale powala na kolana kubki smakowe. w tle widac resztki superostrego zarcia, ktorego z kolei slinianki mogly by nie przezyc.

wyslalam dzis rano 3 pocztowki, tajemnica do kogo :) nastepne wysle w ciagu paru dni, z nastepnego fajnego miejsca ;)

plany: zostajemy w Melace jeszcze 1 noc oprocz dzisiejszej, potem jedziemy do Singapuru, gdzie mamy juz zarezerwowane miejsca w dormitorium (internet w cenie, lokalizacja w centrum, ta kombinacja oznacza ceny z kosmosu, ale coz, raz sie zyje!). nie chcecie wiedziec jakie sa ceny za pokoje 2-osobowe. z Singapuru lecimy do Kuching na malezyjskie Borneo. bilety juz kupione z data wylotu 8 grudnia. zamierzamy pojechac wzdloz polnocnej czesci Borneo w kierunku NE, tzn. Brunei (jak nam kasy starczy bo to jeszcze drozsze niz Singapur!) i Gore Kinabalu (nie wiemy czy na nia bedziemy wchodzic. tyle wiadomo na razie. czy pojedziemy do Indonezji czy raczej poszukamy lotu do Wietnamu, tego nie wiemy. zastanawiamy sie czy jest mozliwe, by zdobyc kolejna wize do Wietnamu (obecna konczy sie 30 grudnia, tzn. do tego dnia trzeba opuscic Wietnam). Na szczescie wiza do Laosu i Kambodzy jeszcze bedzie aktualna tyle czasu, ze zdazymy tam pojechac tym razem. glowkujemy i glowkujemy, jak cos wreszcie konkretnego wymyslimy to damy znac. wiem wiem, nasza trasa odbiega od planu z drugiej notki ale na prawde cale szczescie ze nie pojechalismy wg tego planu, bo teraz moze siedzielibysmy uwiezeni w Birmie (jesli bysmy tam pojechali od razu po przylocie do Bangkoku, bo jedyne loty z Birmy sa do Bangkoku, a to lotnisko jak wiadomo jest okupowane i nie dziala).

no to cmok ;)

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Witaj,
kolejnosc zdarzen sie nie liczy, tylko ich suma:).........
Wasze zdrowie - lykam wlasnie najlepszy trunek w tej czesci swiata - miodowka dziadka Tadeusza! (mocna i slodko-kwasna) MNIAM. SPOKO! Zalatwi sie SPECJALNIE na Wasz przyjazd!
pozdr
iwakoz

yano pisze...

Ughhh, Singapuru Wam zazdroszczę. Miasto dla żarłoków. :)

Anonimowy pisze...

Na oświetlenie tych wież pracuje chyba oddzielna elektrownia:)?
No właśnie przy okazji - czym Malezja stoi/ co jest źródłem jej bogactwa? Nowoczesne technologie? Bo chyba nie jakieś bogactwa naturalne? Chociaż biorąc pod uwagę ważną rolę oleju palmowego w światowym przemyśle kosmetycznym...

Pozdrawiam serdecznie - P-a.

Rany - iwakoz przypomniała mi swom wpisem/ że już czas na przefiltrowanie gruszkówki!:)

Anonimowy pisze...

Hej,
Ta maska z borneo wyglada mi na maske z Bali, uzywaną do tanca Ramayana.
super ciekawy blog, pozdrawiam Was
ws

kozica! pisze...

ws --> tak, podobne informacje o masce dostaliśmy w sklepie, tyle że nam powiedziano o niej pobieżnie. bardzo bym chciała zobaczyć taki taniec i wierzę, że kiedyś mi się uda :) a Ty widziałeś?
cieszę się, że blog Ci się podoba. :) pozdrawiam ciepło!