poniedziałek, 10 listopada 2008

jak to możliwe, że tam jedziemy?

postaram się odpowiedzieć na parę pytań, które co jakiś czas są mi zadawane.

jak to możliwe? skąd młoda osoba, tuż po studiach, pracująca tylko przez pół roku, może sobie pozwolić na taki daleki wyjazd? czy to jest jakiś urlop? nie boisz się? a skąd ta fortuna by za to zapłacić? czy to jest na prawdę możliwe, żeby wyjechać sobie na 4 miesiące, na drugi koniec świata, i się nie przejmować pracą i innymi rzeczami, które są tu na co dzień?

trzeba to jasno powiedzieć: PODRÓŻOWANIE JEST MOŻLIWE! pierwszy warunek to chcieć. przełamać się i swoje myślenie że "to niemożliwe/za trudne/nie uda mi się". myślę nawet, że potrzebna jest chociaż odrobina poczucia, że swoją wolą decyduję, jak wykorzystam ten czas i to co mogę zrobić sobą, jak mogę realizować swój potencjał. ta świadomość, że w każdej chwili mogę zadecydować co zrobię, jak zareaguję, gdzie się wybiorę i ku czemu się zwrócę. każda chwila to świeży moment decyzji, to może być tabula rasa, czekająca na zapisanie karta naszego życia, biała jak śnieg, niezmącona niepokojami. wiem, że to jest możliwe. sama do tego dążę, chociaż wiem jak to trudne, by z chwili na chwilę móc decydować co i jak postanawiam zrobić, jak się zachować - także w tych trudnych sytuacjach, na które automatyczną reakcją jest uczucie przykrości, agresja czy lęk. piszę o tym, bo właśnie tę świeżą świadomość uważam za najważniejszy czynnik, przez który ta podróż dochodzi do skutku. uważam to też za jedną z najważniejszych spraw w życiu. a podróżowanie nie jest oddzielne od życia.

na ten wyjazd pracowałam pół roku, przeznaczając środki częściowo na życie, a częściowo odkładając je na tę imprezę. uzyskuję je z dwóch projektów, zamkniętych zadań, które w przyszłości (być może po powrocie) będę dalej rozwijać. nie jest to etat, więc nie ma mowy o urlopie. dodatkowo w utrzymaniu tu na miejscu częściowo pomaga mi rodzina.

co do fortuny, którą trzeba wydać na tę podróż, to nie wiem czy coś takiego istnieje. w sumie wydatki rozkładają się w przybliżeniu następująco:
3000pln - samolot w tą i z powrotem WAW-BKK
70pln - doszczepianie (pełne szczepienie kosztowałoby około 450pln)
500pln - wizy i zdjęcia do wiz (Tajlandia pochłonęła 300pln)
600pln - porządne ubezpieczenie
100pln - antymalaryki na wszelki wypadek
420pln - fotograficzny aparat cyfrowy
8000pln - życie codzienne na miejscu (z zapasem na prezenty i masaże! ;)

zaokrąglona suma: 13000pln, czyli średnio 3250pln miesięcznie. średnie wynagrodzenie Polaka wg GUS (na 06.2008) to 3165,14pln. kwotę wydatku na podróż można odchudzić, biorąc pod uwagę, że ktoś może już mieć aparat fotograficzny, nie życzyć sobie ubezpieczenia i znaleźć tańszą opcję transportu (dałoby się znaleźć samolot za 2500pln). samo życie tam to 2000pln miesięcznie, co jest sumą która ma w sobie także wygody masażu, zakłada przynajmniej 5kg pamiątek i prezentów i wyskoki typu luksus raz na 3 tygodnie ;). taki wyjazd można zrealizować jeszcze taniej, ale nie wiem czy warto. jedno wiem na pewno: trzeba chcieć zgromadzić te pieniądze i wierzyć, że się to uda. wtedy zaczyna to być możliwe realnie.

pozostaje jeszcze kwesta przejmowania się. tak, ja się przejmuję. głównie przejmuję się dwoma sprawami: zdrowiem moim i Maćka oraz rozłąką z rodziną. no i deprywacją w zakresie polskiej kuchni! w międzyczasie przeżyję 25 urodziny, moja mama 50, miną święta Bożego Narodzenia (co oznacza spotkanie rodziny i najlepszą polską kuchnię!!!) .. to są ważne chwile i mimo że nie spędzimy ich stojąc obok siebie, to na pewno myślami będziemy przy sobie. liczy się ciepłe serce i życzliwe spojrzenie. nie sądzę, żeby z takiego obrotu rzeczy wynikło coś złego :)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

No i dobrze. Jedźcie, tak trzeba.
Powodzenia i trzymam kciuki.
yano.

mamasue pisze...

życie to przecież sztuka wyboru

mamasue

Anonimowy pisze...

Grunt to nie wiedzieć' że coś tam jest niemożliwe :)

Wkurzają mnie ludzie' którzy umieją tylko opowiadać o tym' jakby to pojechali Tam albo popłynęli Siam' "ale się nie da". Ja nie pojadę i nie popłynę bo się np. boję' ale nie dlatego że już z góry wiem' że się nie da.

A czy prowadziliście podobny blog o Waszej wyprawie do Indii? Jest coś w sieci dostępne?

Paulina

P.S. Przepraszam za brak przecinka. Klawisz się zablokował:(