poniedziałek, 17 listopada 2008

Bangkok - pierwsze impresje

no to jestesmy :) dolecielismy po dluuugim locie. w samolocie poznalam przemilego taja Kyo, ktory jst architektem i wracal z sympozjow w Europie. dowiedzialam sie przy okazji, ze to ogromne lotnisko w Bangkoku zostalo zaprojektowane przez niemieckiego architekta. jest ladne i bardzo duze, a co jakis czas stoja w nim ogromne posagi tego kogos, ktory tez jest na gorze po prawej na moim blogu (nazwijmy go umownie i pieszczotliwie "tajskim duszkiem" ;). a za rok ma tu byc skytrain, czyli naziemne metro na betonowych palach.

jak ja sie czuje? dobrze :) calkiem spokojna. malo mnie dziwi, to chyba jednak dlatego, ze sie nie nastawialam szczegolnie na cokolwiek. milo przyjelam nowoczesnosc tajskiego Bangkoku i z radoscia jechalam w klimatyzowanej taksowce, izolujac sie od mega smrodu z rur zakorkowanych pojazdow. korki faktycznie spore - tym bardziej, ze jechalismy w godzinach szczytu, bo samolot nam sie opoznil. a, info da mojej kochanej siostry Zu - tutaj dzieci wracaja ze szkoly okolo 18..

uliczki Bangkoku, przynajmniej te pare w ktore zbladzilismy szukajac naszego hostelu, pachna rozkladajacym sie kefirem (i ma to swoj urok). zapach ten juz spotkalismy w Indiach ale w odmianie smrodliwej, zaprzatnietej innymi nutami zapachowymi. zarcie jest bardzo przystepne w smaku i wygladzie, a piwo wyjatkowo pyszn (a niektorzy z Was wiedza, ze za piwem nie przepadam, wiec albo jestem az tak zmeczona ze mi smakuje, albo naprawde mi smakuje).

padam z nog wiec zmykam spac. zaaplikowane tajskie piwo z 2 sloniami na etykiecie ma mnie doprowadzic do stanu gotowosci do snu, mimo ze w Polsce srodek dnia a tu juz wieczor. w nocy spalam tylko godzine (nie mam uzdolnienia do spania w samolocie..), wiec zaraz sobie wyrownam wszystko tak, ze pojde spac, obudze sie rano i bede swieza i pachnaca ;)

pozdrawiam Was przeserdecznie i zycze rowniez milego dnia i pieknych snow w nocy
papa! :)

ps. jutro wklejam fotki, na razie misie nie chce focic (ostatnie c z kreska).

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

no to super :)
Baw się tam dobrze, a i Maćkowi nie żałuj. Serdeczne pozdrowienia.
Tomek

Anonimowy pisze...

heeej Koziczko! w końcu nie udało nam się spotkać na ploty przed Waszym wyjazdem :(. Cóż... odbijemy to sobie za 4 m-ce ;). tym czasem życzę pochłaniających wrażeń, euforii, transów, tańców i w ogóle wszystkiego naj :). a u mnie wszystko ok. jestem kochana na zabój i rozpieszczana do nieprzytomności. mam nadzieje, ze jakoś to wytrzymam ;). ściski! i do kolejnego napisania :D

Kasień